Ktoś kiedyś sprzątając Głogów miał chyba zaburzone priorytety. Umieścił na pocztówkach tysiące zbędnych znaczników i przypisań. Na to natomiast by w takich przypadkach nanieść lokalizację obiektu na mapę najwyraźniej nie wpadł. Przy tym nie lubię obiektów zbiorczych dla kamienic- takie ciągi są bardzo mało czytelne. Dobrze, że po trzy - a nie po pięć lub siedem - to już jest jakiś sukces. Jeżeli ktoś z takich ciągów (bez podanej dla obiektów mapy OSM, nie znając zupełnie miasta) potrafi rozróżnić która kamienica ma jaki numer, to ja tej osobie naprawdę serdecznie gratuluję. Bo ja tego zrobić nie potrafię, dla mnie jest to totalny chaos. Jeżeli tak mają wyglądać obiekty, to już lepiej wcale ich nie zakładać. Tyle z kolejnych refleksji nad Głogowem-,, chorym człowiekiem'' portalu.

Właśnie dlatego nie lubię zbiorczych obiektów dla kamieniec- ponieważ są nieprawidłowe. Dawno temu pamiętam, że na portalu było sporo takich obiektów. Z czasem zostały one wycięte, najzupełniej słusznie. Ktoś w Głogowie zrobił kiedyś bardzo pożyteczną pracę, ale w kilku aspektach zupełnie się mylił, jak choćby powyższym przypadku (widzę, że powyższe obiekty są obecnie poprawiane- i super). Przede wszystkim naniósł na proste w zasadzie co do lokalizacji materiały przepotężną ilość przypisań i znaczników. Na materiały natomiast ,które są znacznie trudniejsze z reguły nie naniósł nic lub bardzo niewiele w - myśl zasady ,,ja wiem- i inni też będą wiedzieć’’ . Mylna, zła zasada. Kolejną bolączka Głogowa była zasada- ,,widzę malutki fragment kamienicy- koniecznie, za wszelką cenę muszę założyć obiekt’’. Mylna zasada, prowadząca do powstania zupełnie enigmatycznych tworów (jak wspomniane ciągi kamienic), nieczytelnych zapewne nawet dla mieszkańców miasta. Moje słowa natomiast (złośliwe czy też nie, z całą pewnością nie jestem kandydatem na przyszłego świętego :) mają z reguły sens. Nie tylko też piszę, np. chwilę temu pięknie oczyściłem pocztę (tylko i wyłącznie ma materiałach archiwalnych) z kilkudziesięciu (sic!) najzupełniej zbędnych znaczników i przypisań. Część przypisań zastąpiłem znacznikami. I tak moim zdaniem obiekt jest nieco za ,,duży’’ ale przynajmniej teraz da się normalnie oglądać. Bez konieczności oglądania miniaturek, które absolutnie nic nie wnoszą i zajmują pięć procent pocztówki. Które na moim ekranie laptopa , pomimo raczej niezłego wzroku miały wielkość znaczków pocztowych- i to zwykle rozpikselowanych. Przy okazji jest to straszliwie czasochłonne zajęcie, bo wszystko to co ma sens absolutnie musi zostać. Po prostu w Głogowie ktoś wpadł na przedziwny pomysł- najbardziej banalne do identyfikacji fragmenty zabudowy pokrył ogromną siatką znaczników i przypisań. Fragmenty natomiast ,,trudne’’ zostawiał z reguły własnemu losowi, żeby ktoś zainteresowany musiał się domyślać co jest czym. A powinno być dokładnie na odwrót. Widzę, że od zwariowanego systemu Głogowa sam już zaczynam głupieć, bo piszę to samo co na początku tego komentarza. Ten portalowy Głogów przypomina mi nieco moją dawną nauczycielkę od matematyki. Dobrze tłumaczyła ona rzeczy proste. Trudniejszych natomiast rzeczy zupełnie nie potrafiła przekazać. W jej umyśle najwyraźniej było oczywiste, że wszyscy uczniowie (nawet tak beznadziejnie tępi w tej materii jak ja) jej słowa wspaniale rozumieją co do joty. Co sprawiło, że matematyka była dla mnie tak przeraźliwie nudna, że czekałem tylko do dzwonka, który przerywał ten koszmar. Przy życiu utrzymywała mnie tylko paczka Golden Americanów i świadomość, że po tych torturach mogę je spokojnie palić (oczywiście nie byłem wtedy pełnoletni i w szkole obowiązywał zakaz palenia). Miała wiedzę- ale nie potrafiła jej przekazać innym. Była złą nauczycielką. Po latach wybaczam jej wspaniałomyślnie, gdyż wcześniej w poprzedniej szkole miała do czynienia z patologią legnicką. Zapewne ten fakt natchnął ją niechęcią do młodocianego rodzaju ludzkiego, co w pełni można zrozumieć. Ten portalowy Głogów jest niczym dżungla z arcydzieła filmowego niemieckiego reżysera Wernera Herzoga ,,Aguirre, gniew boży’’ . W tej dżungli ludzie doznają zbiorowego szaleństwa, chyba nawet moje styki zaczęły się przegrzewać, skoro zaczynam opowiadać jakieś historie z dzieciństwa.

Chciałem tylko przypomnieć, że kiedyś pocztówka ze znacznikiem nie pojawiała się w obiekcie znaczonego obiektu (masło maślane) i dlatego priorytety były trochę inne.